przemyślenia: do teatru teraz się nie chodzi
– Do teatru teraz się nie chodzi,
proszę pani – usłyszałam wracając tramwajem do mieszkania.
Odpowiedziałam uśmiechem. Poprawiłam torby z zakupami. Rozmówczyni
wysiadła trzy przystanki wcześniej niż ja, a jej słowa nadal
krążyły w moich myślach. Chciałabym ją zapytać:
– To gdzie
się teraz chodzi, proszę pani?
Fot. EM
Na sali nie ma kurtyny. To ten rodzaj
teatru, który prowokuje już samą konstrukcją. Gmach mieści się
w starej kamienicy. W wejściu wita intrygujący półmrok. Po prawej
jest szatnia. Po drugiej stronie przestronny korytarz i kawiarenka.
Na sali nie ma kurtyny, a uczestnicy spektaklu zajęli miejsca nawet
na schodach i w wąskich przejściach. Głosy milkną. Szepty gasną
w zakamarkach. Ostra biel światła rozjaśnia scenę. Przedstawienie
się zaczyna.
Podczas przerwy mierzę wzrokiem
zgromadzonych w teatrze. Dyskutują, omawiają, szepczą. Na moje oko
trzy czwarte uczestników to młodzi ludzie. I jakby znajdując
potwierdzenie słyszę męski głos:
– Dużo młodych przyszło.
Pewnie jakaś wycieczka. Siłą bym musiał mojego Kubę do teatru
zaciągać.
Wkurza mnie ujednolicanie młodych
ludzi. Pewne przekonania uporczywie tkwią w myślach tak wielu
osób. Według ich wizji ustawiamy się w bezbarwnym szeregu, bez
perspektyw, marzeń, świadomości o potrzebach innych, nie tylko
swoich. A skoro jesteśmy zaślepieni przez ekrany smartfonów i
zafascynowani ilością polubień na fejsie to już pewnie nic innego
nas nie ruszy. To dlatego tak wielu z nas ciekawi się muzyką,
fotografią, kinem, malarstwem, czy teatrem. No, oprócz Kuby. Jego
to siłą trzeba by zaciągnąć. Nas, młodych ludzi rusza to co nas
otacza. Najbardziej to do czego pozornie nie mamy dostępu, a jest
tak powszechne. To dlatego tak wielu z nas walczy z depresją,
samoakceptacją, świadomością, że możemy być po prostu fajni. I
jestem pewna, że Kubę też to kiedyś dotknęło. Taka siła
zaciągnie każdego, chociaż na chwilę.
Gdybym mogła cofnąć się w czasie,
to zaprzeczyłabym wypowiedzi zasłyszanej w tramwaju. Do teatru się
chodzi, proszę pani, i to w różny sposób. I to na dwóch nogach,
jak normalni ludzie. Raz lubimy płynnie wejść do klubu i...
niekoniecznie w tym samym stylu z niego wyjść. Czasem jednak
pójdziemy do kina, na koncert czy do teatru. Kuba też chętnie by z
nami poszedł, proszę pana. Tylko tak pan na Kubusia warczy i
szczeka, że biedaczyna woli z kumplami na piwo niż do STU na
spektakl.
Chodzi, jeździ, zrywa z pracy by zdążyć na czas... ja tak robię, bo muszę dojechać do ulubionego teatru 150 km. Kto nie ma potrzeby chodzić do teatru, do kina, do ludzi, czy w inne miejsca, gdzie możemy wejść i szybko nie wyjść, ten ktoś albo potrzebuje czasu by dojrzeć do takiej potrzeby, albo do życia potrzebuje tylko siebie. Tak mi się wydaje, chociaż mogę się mylić.
OdpowiedzUsuńPonad stówka trasy! Muszę przyznać, ze lubię takie poświęcenie dla sztuki! I zgodzę się ze zdaniem, że trzeba dojrzeć do potrzeby bycia bardziej kulturalnym. Bo kultura jest piękna, tak bardzo ludzka.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Chodzi się, chodzi:) Na szczęście:)
OdpowiedzUsuńNa szczęście są wśród nas pasjonaci i zauroczeni w sztuce. A ona jest dla nas przecież tak łatwo dostępna... Tylko czasami lenistwo i przyzwyczajenie wygrywa z nią w walce i nawet w pięknym budynku nie zauważymy tego CZEGOŚ.
UsuńPozdrawiam!
Teatr nadal jest bardzo ciekawym miejscem. Taka pani moglaby sie zdziwic gdyby zobaczyla ile mlodych ludzi do niego chodzi
OdpowiedzUsuńJa wtedy ugryzłam się w jęzor... I żałuję! Bo teraz chętnie bym z nią porozmawiała. Żeby tylko poznać, gdzie według niej się spędza czas.
UsuńPozdrówka najserdeczniej!
Ja bym powiedziała ze sie bardzo duzo chodzi - bilety wykupione na najbliższe pol roku w Warszawie, sale pełne, tylko sztuki rożny poziom prezentują niestety..
OdpowiedzUsuńAch, dyskusje nad poziomem sztuk teatralnych zawsze były i będą. Najważniejsze to znaleźć coś dla siebie. Myślę, że to dlatego jest tak szeroki wybór - dla każdego coś dobrego.
UsuńPozdrawiam i miłych spektakli życzę!
Chodzi się, chodzi, na szczęście. Upadek kultury obwieszczali już starożytni Grecy, to nie nasz wynalazek;)
OdpowiedzUsuńLudzie są różni, jedni chodzą do teatru, na wystawy, czytają, a inni nie. Tylko mam wrażenie, że tych "innych" jakoś bardziej widać...
Ci "inni" to też swoją własną sztukę mają. Uważam, że przez sam sposób wyrażania siebie są już związani z kulturą. Sami ją tworzą. A do teatru, mam nadzieję, kiedyś się przekonają.
UsuńPozdrówka serdecznie i życzę inspirujących wizyt w teatrze!