prowokacyjnie: moje pokolenie
Jesteśmy tymi z rangi chwiejnych emocjonalnie, z
zaburzeniami własnych wartości, tymi, którzy mają więcej
depresji, niż włosów na głowie. Nasze pokolenie przywdziało już
więcej kreatywnych nazw niż epitety określające zabytki Paryża.
Jesteśmy pokoleniem „klapek i iPodów”, „następną
generacją”, „cyfrowym pokoleniem”. Znawcy schematów i
ujednoliceń moje pokolenie wrzucają pod szyld z napisem „pokolenie
Y” czy „pokolenie Millenium”.
Wszyscy jesteśmy oswojeni z
technologią, multimediami, nowinkami cyfrowymi. Wszyscy jesteśmy
generacją zuchwałą, otwartą na nowe wyzwania. Wszyscy jesteśmy
nieco zagubieni w świecie, osamotnieni z własnej woli,
niezrozumiani. Dręczą mnie pozornie przyjęte schematy. Schematy
zbudowane na zasadzie zupełnie sprzecznych przekonań. Bo jak można
być równocześnie zuchwałym i zagubionym?
Ktoś to poświęcił
wiele czasu na sformułowanie opisu mojego pokolenia prawdopodobnie
zapomniał, że nie należy ustawiać wszystkich w tym samym rzędzie.
Przecież każdy lubi czuć się wyróżniony, doceniony za swoją
indywidualność. Buzują we mnie negatywne emocje, gdy tylko usłyszę
stwierdzenie: „Taka ta młodzież teraz elektroniczna, postępowa.
Zakładają słuchawki na uszy, burkną na świat i koniec”.
Nie
widzę tego końca. Nigdy jeszcze go nie dostrzegłam. Ponieważ
każdy z nas ma marzenia, plany, wizje tego co ma się spełnić w
przyszłości. Chociaż niekiedy przywdziewamy, z pozoru, szarą i
ponurą płachtę zobojętnienia na świat, to i tak, nadal jesteśmy
w jakimś stopniu na niego wyczuleni, wrażliwi. I nawet, gdy
zakładamy słuchawki na uszy, to po to, by się wyciszyć, posłuchać
tego, co aktualnie gra
nam
w duszy.
Czy to nie zabawne, że starsi od nas ludzie narzekają na
to jaką jesteśmy młodzieżą? Przecież każde pokolenie czerpie,
nawet drobny zalążek, inspiracji z tego poprzedniego, minionego
pokolenia. To jakimi obecnie jesteśmy ludźmi, w pewnym stopniu,
ukształtowały edukacja i wychowanie naszych poprzedników.
Drażni
mnie stwierdzenie, że moje pokolenie jest nieczułe i egoistyczne.
Poznałam tak wielu wspaniałych ludzi, którzy ochoczo wyrywają się
tym utartym schematom. I chociaż niełatwo jest być indywidualistą,
my, wbrew pozorom, nie szukamy poklasku i chwały wobec tego co
robimy. Po prostu chcemy być sobą.
Przyszło nam żyć w czasach,
gdy ważniejsza jest informacja jak wiele glutenu zawiera chleb, niż
to z kim ten chleb dzisiaj zjemy. Choć zamykamy się w
mikroskopijnych urządzeniach elektronicznych, to niejednokrotnie
pragniemy akceptacji, miłości, przyjaźni. W dalszym ciągu
jesteśmy ludźmi, nie robotami. Być może w oczach minionych
pokoleń nie zasługujemy na podziw, bo pozornie żyjemy w łagodnych,
bezpiecznych czasach. Jednakże, czy pomimo tego, że wojna w Polsce
się zakończyła, nie jesteśmy skazani na nieustającą walkę? Mam
na myśli odwagę w sposobie wyrażania siebie, byciu tym kim chce
się być, a nie kimś kim chce nas wykreować system. Walka wobec
utartych schematów, ujednoliceń i systemów to coś z czym
spotykamy się na co dzień. I choć tak wielu z nas ulega „wrogowi”,
składa broń i pozostaje biernym, są wyjątki, które dla mnie
stają się inspiracją. Skoro moi rówieśnicy są zdolni do takich
czynów, to dlaczego ja nie będę w stanie?
Może i jesteśmy „tacy
elektroniczni”, „tacy postępowi”, ale to chyba dobrze.
Jesteśmy świadomi świata, wydarzeń, które rozgrywają się tu i
teraz. Nie chcemy utknąć w szarym szeregu, chcemy iść z duchem
czasu. Wciąż do przodu, przed szereg.
Komentarze
Prześlij komentarz