przemyślenia: zazdrość
![]() |
Fot. EM |
Michał kiedyś wytłumaczył mi pewną
sprawę - w życiu zawsze masz wybór. Nawet w najgorszej sytuacji to
ty decydujesz. I basta. - Michał ma uroczą dziewczynę, pasje,
talent i niebywałą odwagę. Odwagę, która pozwala mu czerpać z
życia i niemal wyłupać wszelką, nawet najdrobniejszą korzyść.
Życie zwaliło go z nóg niejednokrotnie. Najpierw czarował
oczkami, a potem za te oczka otrzymywał limo pod okiem. To go nie
zniechęciło. Zazdrościł tym, którzy są wyżej, którzy mają
coś więcej. Więc oczkami czarował dalej, ale skuteczniej. Bo z
każdej porażki wyciągał jakąś naukę. Każda zazdrość uczyła
go w pewien sposób pokory. - Jak się zazdrości kumplowi świetnej
laski i niezłej roboty, to się nie stoi w kącie i buczy na cały
świat. Zapieprza się i stara o coś lepszego dla siebie. - Zazdrość
może być twoją największą słabością, albo koleżanką, która
szturchnie cię, lub ostro znokautuje. Tylko po to żebyś wziął
się w garść i ulepszył to co w swoim życiu uważasz za
niedoskonałe. Dlatego jest tak wiele możliwości, by którąś z
nich wybrać. W życiu zawsze masz wybór, to ty decydujesz.
Ale jak poradzić sobie z taką
zazdrością, gdy się stoi w świeżo pomalowanej kuchni, w nowym
mieszkaniu, jakiś czas po ślubie i czyta się SMSa od Karoliny,
która tęskni i nie może zapomnieć waszego ostatniego wieczoru.
Tylko, że ty nie znasz Karoliny, a ostatni wieczór spędziłaś w
pracy, żeby wyrobić na czynsz. I nagle ta Karolina, nie wiedzieć
jak byłaby ładna, miła i mądra staje się najwybitniejszymi
określnikami kobiety lekkich obyczajów, dobitnym wymiennikiem
samicy psa albo po prostu obiektem zazdrości. Tak przecież niedawno
to ty byłaś adresatem takich czy innych wiadomości. To ciebie nie
umiał się doczekać i stęskniony brał w ramiona.
Naprawdę nie wiem jak poradzić sobie
z taką zazdrością. Jak rozwalić całą tę negatywną otoczkę
emocji, uczuć, myśli, które kłębią się w głowie. Nie wiem.
Jestem tylko, albo aż, pewna, że w nawet najbardziej gównianej
sytuacji – zawsze masz wybór. I to czy kolejny wieczór będziesz
beczeć przeglądając wspólne zdjęcia, marudzić stojąc przed
lustrem, narzekać wstając rano do pracy – zależy tylko od
twojego wyboru. Jasne, z początku będzie ciężko. Każde powstanie
wymaga wysiłku. Takiego zaangażowania, które zagwarantuje ci
sukces. Twój własny sukces. I możesz narzekać i buczeć, możesz
nawet nie wierzyć, że moje słowa mają jakikolwiek sens. Ale
spróbuj, przekonaj się na własnej skórze. Zamiana zazdrości w
pozytyw. Uczynienie jej czymś skutecznym, pomocnym, jakby starą
dobrą przyjaciółką. Możesz dalej przeglądać wspólne zdjęcia.
Albo pogodzić się z faktem, że to już definitywny koniec. Koniec
wasze związku, a początek czegoś zupełnie nowego. Czegoś co
zbudujesz na własnych motywacjach, przekonaniach i samozaparciu.
Bardzo lubię czuć taką pozytywną zazdrość, która motywuje do działania. Chociaż nie wiem czy w moim przypadku zazdrość to dobre słowo, powiedziałabym raczej, że to jest inspiracja.
OdpowiedzUsuńI oto właśnie chodzi! By wykorzystać nawet tak powszechnie negatywnie rozumiane pojęcie jak "zazdrość" jako coś dobrego. Inspiracja - to dla mnie najlepsze rozwiązanie.
UsuńNie pamiętam, kiedy ostatnio komuś czegoś naprawdę zazdrościłam - chyba jakiejś wyprawy na drugi koniec świata ;) Staram się, by nawet w pozytywnym kontekście nie zazdrościć - a raczej podziwiać czy inspirować się :)
OdpowiedzUsuńOdrobina zazdrości nie zaszkodzi, gorzej, jak zazdrość przeradza się w działania na czyjąś niekorzyść.
OdpowiedzUsuńI dlatego balans jest tak wszechstronnie potrzebny!
Usuń